Może nie jest to ładne miasto, ale z pewnością historyczne, z korzeniami sięgającymi czasów przed Wikingami, epoki anglosaskiej, z portem, który był już ruchliwym międzynarodowym węzłem tranzytowym, gdy Wilhelm Zdobywca zasiadał na tronie wXI wieku. Niektóre ze starożytnych murów miasta są nadal widoczne - najbardziej znanym reliktem jest ikoniczna Bargate. W ostatnich latach pozostałości murów, które wcześniej były ukryte za bardziej nowoczesnymi zabudowaniami, zostały odrestaurowane, odsłonięte i uczczone jako cechacharakterystyczna.Można teraz "chodzić po murach" i zanurzyć się w lokalnej historii.
Mayflower wypłynął z Southampton w sierpniu 1620 roku w kierunku Ameryki, choć po drodze było kilka falstartów z powodu problemów z drugim statkiem, Speedwell, który wyruszył z Holandii. Mayflower ostatecznie opuścił Wielką Brytanię z Plymouth, dalej wzdłuż południowego wybrzeża, we wrześniu 1620 r. z Pielgrzymami na pokładzie.
Inny słynny statek, Titanic, wypłynął z Southampton 10 kwietnia 1912 roku, kierując się najpierw do Cherbourga we Francji, a następnie do Queenstown (Cobh) w Irlandii, po czym wyruszył przez Atlantyk... i ku katastrofie.
Biorąc pod uwagę jego strategiczne znaczenie, nie jest zaskoczeniem, że miasto zostało mocno zbombardowane podczas II Wojny Światowej i jak wiele podobnych miast, zostało pospiesznie odbudowane w okresie powojennym zgodnie z modernistycznymi, funkcjonalnymi liniami, z prymatem nad samochodem i dużą ilością betonu.
Mimo to, dało nam to Civic Centre ze strzelistą wieżą zegarową i "Wyndham Court" - budynek wpisany na listę zabytków i przykład brutalistycznej architektury, zaprojektowany tak, by wyglądał jak statek wycieczkowy. Jest on uwielbiany przez entuzjastów, ale znienawidzony przez wielu mieszkańców!
Southampton jest obecnie najbardziej ruchliwym terminalem rejsowym i drugim co do wielkości portem kontenerowym w Wielkiej Brytanii. Jeśli kiedykolwiek zechcesz uciec od tłumów i betonu, przyjemną opcją są parki w centrum miasta lub duży obszar parku na obrzeżach miasta, znany jako Common. Dalej, w odległości krótkiej jazdy samochodem znajduje się park narodowy New Forest, a na zachodzie rozciągają się piaszczyste plaże Dorset. Na wschodzie natomiast znajduje się Portsmouth - morski sąsiad miasta i jego rywal w piłce nożnej i wielu innych dziedzinach.
Southampton jest również domem dla tłumaczki Suzie Withers, która urodziła się i dorastała w Londynie, a następnie spędziła rok w Lyonie we Francji, gdzie rozwinęła wysoki stopień płynności i akcent, który często można uznać za rodzimy. Po powrocie do domu, aby ukończyć studia (z pierwszą klasą), była zdecydowana wykorzystać swoje umiejętności językowe w Europie kontynentalnej i wyjechała do tygla kulturowego Brukseli, gdzie pracowała w dwujęzycznej organizacji. Po roku, w obliczu problemów w związku, odeszła. Ale nie przed poznaniem grupy byłych kontrolerów ruchu lotniczego, których towarzystwo tak bardzo jej się spodobało, że postanowiła wykorzystać je w swojej karierze. Zgłosiła się i zdała egzamin wstępny, ale na rozmowie kwalifikacyjnej nie zdała egzaminu, co okazało się wielkim ciosem.
Suzie zgłosiła się ponownie, ale postanowiła rozszerzyć swoje opcje o wszystko, co było związane z informatyką, która była częścią jej studiów. Oferta programu szkoleniowego dla absolwentów w firmie świadczącej usługi finansowe w Southampton okazała się zbyt kusząca, by się jej oprzeć, a marzenie o kontroli ruchu lotniczego odeszło w niepamięć. Spędziła wiele lat w finansach, ale zawsze czuła, że czegoś jej brakuje. To prawda, że miała szansę wykorzystać swój analityczny umysł oraz umiejętności pisania i wyszukiwania informacji, ale bardzo brakowało jej tej jednej rzeczy, w której zawsze była świetna - języka francuskiego. W 2007 r. postanowiła więc podjąć wyzwanie i przystąpić do brytyjskiego kursu tłumaczeniowego UK Diploma in Translation (organizowanego przez Chartered Institute of Linguists). Po zaliczeniu poprzednich prac i otrzymaniu doskonałych informacji zwrotnych w ramach kursu korespondencyjnego przystąpiła do egzaminu i zdała go.
Wiedząc, że zna tylko jeden język obcy, Suzie zdała sobie sprawę, że będzie musiała albo nauczyć się innego języka, aby dostać posadę w firmie, albo spróbować swoich sił w wolnym zawodzie tłumacza - był to przerażający krok dla osoby, która wcześniej była tylko pracownikiem. Ale wtedy nadeszła katastrofa w postaci potencjalnie śmiertelnej choroby autoimmunologicznej. Wstrząśnięta tym doświadczeniem Suzie zrozumiała, że musi rzucić się w wir swoich planów i zarejestrowała się w serwisie ProZ.com. Jednak presja finansowa, która pojawiła się po okresie choroby, zebrała swoje żniwo i z powrotem wciągnęła ją w świat IT.
Mimo to marzenie o wolnym zawodzie tłumacza nigdy nie wygasło i w 2020 r., z kilkoma latami oszczędności za pasem, Suzie postanowiła raz na zawsze zająć się tłumaczeniem z francuskiego na angielski - tuż przed wybuchem pandemii. Zaczęła od tłumaczeń dla organizacji pozarządowych, łącząc to z pracą wolontariuszki w grupie pomocy wzajemnej COVID. W tym samym roku rozpoczęła pracę w pełnym wymiarze godzin i podjęła decydujący krok, zmieniając swój profil na LinkedIn, aby widniał na nim jedynie napis "Tłumacz".
Biorąc pod uwagę sytuację na świecie, nowa kariera Suzie zaczęła się powoli, ale jej pewność siebie rosła z każdą nową pracą, a informacje zwrotne, jakie otrzymywała, były stale pozytywne. Zachęcały ją do rozwijania działalności, skupiania się na zdobywaniu doświadczenia, poznawaniu różnych rodzajów tekstów i zdobywaniu pozycji, z myślą o szukaniu bezpośrednich klientów w przyszłości - nie tylko dlatego, że koszty życia w Wielkiej Brytanii są wysokie. Niemniej jednak, nie przeszkadza to Suzie w udzielaniu się w niektórych organizacjach pozarządowych działających w sektorze więziennictwa lub walczących z ubóstwem - gdzie czuje, że jej praca jest zarówno doceniana, jak i ważna.
Do tej pory jej klienci znajdowali się w Wielkiej Brytanii i Europie, ale są wśród nich także agencje w USA i na Bliskim Wschodzie. Jej dotychczasowe prace obejmują szereg stron internetowych, wewnętrzne dokumenty dla firm finansowych, umowy i serię poetyckich opisów zdjęć - te ostatnie są szczególnie interesujące, ponieważ Suzie sama jest zapalonym fotografem.
Mimo że chciałaby wstawać z łóżka codziennie rano, Suzie zazwyczaj wstaje o przyzwoitej porze 7.00-8.00, choć w niektóre dni przekonuje się, by wstać wcześniej, by pobiegać, co zawsze jest satysfakcjonujące, gdy już się skończy. Spokojniejsze opcje to poranna joga i praktyka mindfulness - szansa na wyłączenie się, zanim dzień zacznie się na dobre.
Po ćwiczeniach następuje jedynie czarna kawa lub herbata Earl Grey - reżim Suzie w dni powszednie jest dość ascetyczny - pości do wczesnego popołudnia, kiedy pozwala sobie na jogurt, jagody, orzechy i nasiona, popijając je mleczną kawą z ukochanego ekspresu do kawy.
Temat fitnessu przewija się przez cały dzień - Suzie stara się zrobić 10 000 kroków, co jest oczywiście łatwiejsze w dni, kiedy biega. Podczas wczesnego okresu zamknięcia, Suzie biegała po swoim patio. W dni, w których nie udało się wykonać wymaganej liczby kroków, Suzie wybiera się na szybki spacer, często z aparatem fotograficznym. Idealne rozwiązanie na przyszłość jest jednak bardzo praktyczne - biurko stojące z bieżnią, które pozwoli jej pozostać w ruchu podczas pracy nad tekstami. Od czasu tej wczesnej wyniszczającej choroby, zdrowie i sprawność fizyczna zawsze były absolutnym priorytetem.
Gdy Wielka Brytania zaczyna wychodzić z zamknięcia, weekendy poświęcone fotografowaniu dzikiej przyrody lub wybrzeża znów stają się możliwe. Inne pasje to śpiewanie w zespole lub w chórze, ale tym razem raczej na żywo niż online. W planach są również restauracje, kino i majsterkowanie przy przebudowie domowego gabinetu - zwłaszcza, że Suzie chce stworzyć środowisko odpowiednie do nagrywania lektora.
Londyn jest tylko 75 minut drogi pociągiem, ale teraz czuje się jak w innym świecie. Mimo że Suzie nie lubi łodzi i ma skłonności do choroby morskiej, ten mały i przyjazny port na wodzie, z jego duchem społeczności, stał się dla niej jak dom.
Profil Suzie w serwisie ProZ.com to: https://www.proz.com/profile/561247.
Pocztówki z tłumaczeń są pisane dla ProZ.com przez Andrew Morrisa. Aby się w nich znaleźć, napisz do niego na adres andrewmorris@proz.com
Ta seria pokazuje różne konteksty geograficzne, w których żyją tłumacze, oraz jak wygląda normalny dzień pracy w każdym z tych miejsc. Chodzi o to, by pokazać, jak wygląda praca tłumacza i tłumaczenie na całym świecie.
Poprzednie pocztówki z tłumaczeniami