Urodzona z marokańskich rodziców w Hiszpanii, obecnie mieszkająca w USA i zamężna z mężczyzną brytyjskiego pochodzenia, wychowana w części USA zdominowanej przez rodziny holenderskie z Pensylwanii, które w rzeczywistości są Niemcami. Dziś na ulicy, na której mieszka w nowojorskiej "zapomnianej dzielnicy" Staten Island mieszka najwięcej Liberyjczyków poza granicami Liberii, a także mnóstwo Meksykanów, Jamajczyków i innych narodowości. I gdyby to nie wystarczyło, by poprzeć jej kandydaturę na Sekretarza Generalnego, Nawal Kramer jest jedną z tych rzadkich osób, które są prawdziwie dwukulturowe. Przez większość naszej rozmowy mówi w całkowicie bezkompromisowym amerykańskim angielskim - po prostu kolejny produkt nowojorskiego tygla, ale w pewnym momencie przechodzi na hiszpański z jej rodzinnej Malagi i wszystko w niej ulega zmianie - nie jesteśmy już wśród drapaczy chmur i syren Wielkiego Jabłka, ale nagle przenosimy się na chłodne, wąskie uliczki skąpanej w słońcu Andaluzji, z odrobiną Medyny...
Nic dziwnego, że Nawal czuje się jak w domu tak daleko od miejsca, w którym się urodziła, ponieważ exodus i wygnanie są częścią DNA jej rodziny. Oboje jej rodzice dorastali w Maroku, ale po przejściu na chrześcijaństwo w młodości, oboje mocno zaangażowali się w działalność podziemnych kościołów w Afryce Północnej. Doświadczenie aresztowania, a nawet uwięzienia w Maroku, skłoniło ich do przyłączenia się do grupy misyjnej z siedzibą na amerykańskim Środkowym Zachodzie, i to właśnie podczas jednego z wielu pobytów w USA w celach orientacyjnych urodziła się Nawal. Podróże się mnożyły - do czasu, gdy Nawal była małym dzieckiem, odwiedziła już ponad 40 stanów i władała biegle trzema językami (trzecim był oczywiście arabski).
Ale Malaga była miejscem, gdzie rodzina wybrała swoją bazę i gdzie Nawal dorastała, choć wiele wakacji spędzała w Maroku. Zetknięcie się z trzema językami i kulturami wydawało się normalną częścią życia, nawet w domu. Niemniej jednak, głównym tłem kulturowym była spokojna Andaluzja i to tam spędziła większość swoich lat szkolnych (z dłuższymi wyjazdami do Stanów co 4 lub 5 lat).
Ponad dwie dekady temu Nawal w końcu zdecydowała się wyjechać do Stanów, aby studiować na uniwersytecie. Wybrała Nowy Jork i zaczęła pracę jako kelnerka w modnej restauracji pełnej celebrytów, ale jej energiczną pogoń za życiem przerwał straszny wypadek samochodowy w 2003 roku, w wyniku którego doznała wielu złamań i po miesięcznym pobycie w szpitalu przez ponad rok nie mogła chodzić. Patrząc wstecz, postrzega to nieszczęśliwe zdarzenie jako pobudkę - okazję do ponownego skupienia się na sobie. W kolejnych latach pracowała w różnych zawodach, od pracy na Yeshiva University po pisanie tekstów dla jamajskiej firmy franczyzowej, gdzie była koordynatorem ds. marketingu w języku hiszpańskim. To wzbudziło w niej zainteresowanie językiem i patois, które pozostało do dziś. Praca na stanowisku kierownika projektu w firmie tłumaczeniowej oraz nauczanie języka hiszpańskiego w chicagowskim Community College jeszcze bardziej pogłębiły jej pasję. Nic więc dziwnego, że Nawal prowadzi teraz własną firmę tłumaczeniową, obsługującą wiele języków, przede wszystkim klientów lokalnych, w tym wiele dokumentów imigracyjnych, a na co dzień współpracuje z ludźmi z całej planety.
To prawda, że w indywidualistycznym świecie Nowego Jorku, gdzie pies zjada psa, Nawal czuje się jak outsider - to doświadczenie, które bez wątpienia podziela wielu jego mieszkańców. Ludzi, którzy pochodzą z tak wielu miejsc, a jednocześnie z żadnego. Wielokulturowa mozaika obywateli, którym wygnanie daje nową, świeżą tożsamość, a jednocześnie pozbawia ich starej.
Ale dla Nawal, zmiennokształtnej, która z łatwością porusza się między językami i kulturami, ten kocioł niekończących się możliwości jest powodem do radości. Mocno wierzy w Amerykański Sen i mówi, że "fakt, że jestem brązową kobietą o dziwnym nazwisku nigdy nie stanął mi na drodze". I choć czasami tęskni za hiszpańską muzyką, przyjaciółmi i spokojnym latem, nie ma wątpliwości, że dla jej męża, ich dwóch synów i samej Nawal, Staten Island jest teraz domem w każdym sensie. Dla tej (prawie) rodowitej mieszkanki Nowego Jorku przemiana jest całkowita.
Nawal Kramer można znaleźć na ProZ.com: https://www.proz.com/profile/1038017
Ta seria, zatytułowana Zmiana miejsc, opowiada o tłumaczach, którzy żyją w kulturach zupełnie innych niż ta, w której się urodzili. Może to wynikać z różnych powodów: czasem przyciąga ich atrakcyjność obcych klimatów, czasem są zmuszeni do emigracji. Ale wszyscy oni dają nam do myślenia, jak to jest być nomadą w XXI wieku...
Czytaj dalej Zmiana miejsca